Problemy Polskiej Branży IT 🥟🇵🇱

💬 "Każdego specjalistę da się zastąpić skończoną liczbą stażystów." – czyli pierwszy nolife-stylowy portal, którego nikt nie potrzebuje.

Wdrożenia pastastyczne

Zbiór past znalezionych na #PPBIT i nie tylko. Niektóre autorskie, niektóre kradzione a niektóre złoty szpadel. Wszystkim paściarzom dziękujemy. KU CHWALE POLSKIEJ BRANŻY TI! Smacznego.

Mój stary to fanatyk szukania roboty w IT

Mój stary to fanatyk szukania roboty w IT. Pół mieszkania zajebane wszystkimi numerami “Dżunior Programera” (czy jak się to gówno zwie), które ojciec zbiera jak pojebany, zamiast wyrzucić na śmietnik. Średnio raz w miesiącu ktoś nie zauważy otwartego na stronie z “10 radami jak rozpocząć karierę w IT” numeru na podłodze, wyjebie się i rozwali sobie ryj albo rękę i trzeba szyć w szpitalu. W swoim dwudziestodwuletnim życiu już z 10 razy byłem na takim zabiegu. Tydzień temu poszedłem na jakieś losowe badania, to baba z recepcji jak mnie tylko zobaczyła, to pokierowała do pana Miecia chirurga, bo myślała, że znowu trzeba zdejmować szwy. Druga połowa mieszkania zajebana lapkami i tabletami, zawsze otwartymi na job boardach xD itp. Codziennie ojciec robi rundkę po ogłoszeniach i aplikuje jak pojebany, żeby przypadkiem nie przegapić “roboty dla #programista15k”.. Byłem na tyle głupi, że powiedziałem mu, żeby właził o
tej 10:24 na dżast dżojn ajti, bo wtedy wlatuje najwięcej fuch, ale teraz nie dość, że czatuje od 6 rano i odświeża jak posrany, to jeszcze siedzi na jakichś grupach dla, hehe, programistów i kręci gównoburze na problemach polskiej branży it o to, która oferta najlepsza i dlaczego to on właśnie zgarnie tą robotę itp. Potrafi drzeć mordę do monitora albo wypierdolić klawiaturę za okno. Kiedyś ojciec mnie wkurwił, to wbiłem na tę grupkę i go trollowałem, pisząc pod jego postami jakieś losowe głupoty, “huja tam, nie znasz się, nie pracujesz w IT”, “u niemca 17K na UoP i to zaraz po studiach” albo “zamiast kodować przyjdż lepiej na siłownię”. Matka nie
nadążała z pieczeniem pasztetu dla uspokojenia. Aha, ma już na grupie odznakę Lidera Społeczności, za najebanie chuj wie ile tysięcy postów.
Jak jest ciepło, to co weekend zabiera te swoje graty na taras i każe nam iść ze sobą. Od jakichś pięciu lat w każdą niedzielę mam spalony od słońca ryj, a ojciec pierdoli: “synek, pa no tera, tak to się żyje w tym ajti, oni to tylko na home office siedzą i stąd tacy mądrzy, bo mają czas myśleć”. Jak się dostałem na studia, to stary przez tydzień pierdolił, że to dzięki temu, że
mi łeb wygrzało i synapsy lepiej działają. Co sobotę budzi ze swoim znajomym Mirkiem całą rodzinę o czwartej w nocy, bo pakują sprzęt i
jadą pod Maka, gdzie maja lepszy internet, żeby równiutko o 10:24 aplikować jak pojebani cały dzień. Przy jedzeniu zawsze pierdoli o Javie, Pythonie i innych takich pierdołach i za każdym razem temat schodzi w końcu na PHP-owców, ojciec sam się nakręca i dostaje strasznego bólu dupy
durr, jak można w tym kodzić, tylko syf w tym powstaje hurr, robi się przy tym cały czerwony i odchodzi od stołu, klnąc, i idzie czytać dokumentację jakiegoś trzeciorzędnego guwna z Gita, żeby się uspokoić.

W tym roku sam sobie kupił na święta światłowód. Oczywiście do wigilii nie wytrzymał, tylko już wczoraj go podłączył. Ubrał się w ten kretyński sweterek w kratkę, że niby atrybut Prawdziwego Programisty i nakurwiał selfiaki, żeby w święta najkorzystniej wypaść. Gdybym mu powiedział, że w święta HR-y nie pracują, to chyba by dostał zawału.

Jak któregoś razu, jeszcze w podbazie czy gimbazie, miałem urodziny, to stary jako prezent wziął mnie ze sobą do kafejki na “rekrutację w terenie”. Super prezent kurwo. Pojechaliśmy gdzieś w pizdu za miasto, wchodzimy do kafejki internetowej, a ojcu już się oczy świecą i oblizuje wargi, podniecony. Odpalił i siedzimy wgapieni w te ekrany i patrzymy na
godzinę, żeby ruszyć równo chwilę przed wpół do jedenastej. Po pięciu minutach mi się znudziło, więc włączyłem discmana, to mnie ojciec pierdolnął klawiaturą po głowie, że słyszy muzykę z moich słuchawek i się dekoncentruje. Jak się chciałem podrapać po dupie, to zaraz krzyczał szeptem, żebym się nie wiercił, bo z krzesła spadnę i kabel od netu zaczepię i urwę.
Sześć godzin musiałem siedzieć w bezruchu i patrzeć na ten zasrany ekran jak w jakimś jebanym Guantanamo. Urodziny mam w listopadzie, więc jeszcze do tego było zimno jak sam skurwysyn. W pewnym momencie ojciec odszedł kilkanaście metrów od biurka i się spierdział. Wytłumaczył mi, że trzeba przed aplikowaniem pierdzieć, bo to pobudza korę mózgową.
Wspomniałem, że ojciec ma kolegę Mirka, z którym siadają i aplikują razem o tej 10:24. Kiedyś towarzyszem do trucia dupy HR-om był hehe Zbyszek. Człowiek o kształcie piłki z wąsem i 365 dni w roku w sweterku jak z “Imprezy informatyków”. Byli z moim ojcem prawie jak bracia, przychodził z żoną Bożeną na Wigilie do nas itd. Raz ojciec miał imieniny, Zbysio przyszedł na hehe kielicha. Najebali się i oczywiście cały czas gadali o tym, gdzie wcisnęli swoje CV-ki. Ja siedziałem u siebie w pokoju. W pewnym momencie zaczęli drzeć na siebie mordę, czy generalnie lepiej jest wysyłac o 10:24, czy o 20:48.
WEŹ MNIE NIE WKURWIAJ ZBYCHU, WIDZIAŁEŚ TY KIEDYŚ, ŻEBY HAERKI PRZEGLĄDAŁY MAILE WIECZOREM? ZAJEBANI ROBOTĄ SĄ I WTEDY ŚPIĄ! KURWA TADEK W POLSCE TO O 10:24 LUDZIE KAWĘ PIJĄ A NIE W ROBOCIE ZAPIERDALAJĄ! CO TY MI O ROBOCIE PO NOCACH PIERDOLISZ, JAK SAM PO DOBRANOCCE DUPĘ W ŁÓŻKU GRZEJESZ!
No i aż się zaczęli nakurwiać, zapasy na dywanie w dużym pokoju, a ja z matką musieliśmy ich rozdzielać. Od tego czasu zupełnie zerwali kontakt. W zeszłym roku zadzwoniła żona Zbysia, że Zbysia wyjebali z roboty i fiknął na zawał. Odebrała akurat matka, złożyła kondolencje, odkłada
słuchawkę i mówi o tym ojcu, a ojciec HELLO KURWA WORLD TWOJA JEBANA MAĆ/I WIDZISZ ZBYSIU, CHCIAŁEŚ WALNĄĆ HELLO WORLDA, A TYMCZASEM… HEHE – i psssst, piwko sobie otworzył
Tak go za tą 20:48 znienawidził.


Wspominałem też o arcywrogu mojego starego, czyli PHP-owcach. Stali się oni kompletną obsesją ojca i jak na przykład na grupach piszą, że gdzieś jakiś serwer wyjebało, to stary zawsze mamrocze pod nosem, że powinni w końcu tego pehapa zdelegalizować, to by się wszystkim programistom lepiej żyło. Gazety niezwiązane z IT też przestał czytać, bo miał ból dupy, że o praktykach w aplikowaniu na programistów i spiskach PHP-owców nie piszą.

Szefem lokalnego klubiku PHP w mojej okolicy jest niejaki pan Adam. Jest on dla starego uosobieniem całego zła wyrządzonego polskiej myśli informatycznej i ojciec przez wiele lat toczył z nim wojnę. Raz poszedł na jakiś zlot programistów, na którym występował Adam, i stary wrócił do domu z podartą koszulą, bo siłą go usuwali z sali, takie tam inby dpierdalał. Po klęsce w starciu fizycznym ze zbrojnym ramieniem PHP ojciec rozpoczął partyzantkę internetową, polegającą na szkalowaniu pehapa i Adama na forach dla koderów. Napierdalał na niego jakieś głupoty, typu że Adam przebiera się na pingwina na OnlyFans albo że widział jak mu neta zamuliło i zamiast o 10:24, cv-ka poleciała o 10:25. Nie nauczyłem ojca into TOR, więc skończyło się bagietami za szkalowanie i stary musiał zapłacić Adamowi dwa tysiące złotych.. Jak płacił, to przez tydzień w domu się nie dało żyć, ojciec kurwił na nieznających zegarka haerków, PHP, Adama i w ogóle cały świat. Z jego pierdolenia wynikało, że PHP jak jacyś masoni rządzi całym krajem, pociąga za sznurki i ma wszędzie układy. Przeliczał też te dwa tysiące na roboczogodziny, które by mógł spędzić na aplikowaniu o tej jebanej 10:24 i dostawał strasznego bólu dupy, ile on by mógł na przykład oferty na 30k ustrzelić.
Stary jakoś w zeszłym roku stwierdził, że koniecznie musi mieć Maca, bo niby jak się na callach o prace stawia, to z makiem na biurku bardziej pro wygląda.
SYNEK, NA WINDOZIE I PINGWINACH TO TYLKO PSEUDOKODERZY PRACUJĄ!
Ale nie było go stać ani nie miał go gdzie trzymać, a hehe frajerem to on nie jest, żeby brać pożyczkę, więc zgadał się z jakimiś junior coderami z okolicy, że kupią Maca na spółkę, będzie stał u jakiegoś Janusza, i się będą tym Makiem wymieniać albo będą razem na rozmowy jeździć.
Na początku ta kooperatywa szła nawet nieźle, ale w którymś tygodniu ojciec się rozchorował i nie mógł aplikować, ani o 10:24, ani nawet o znienawidzonej 20:48, i miał o to olbrzymi ból dupy. Jeszcze ci jego koledzy dzwonili, że takie wyjebane w kosmos fuchy wyłapali, więc mój ojciec tylko leżał czerwony ze złości na kanapie i sapał z wkurwienia. Sytuację jeszcze
pogarszało to, że nie miał na kogo zwalić winy, co zawsze robi. W końcu doszedł do wniosku, że to niesprawiedliwe, że oni sami te oferty za 30k i więcej łapią, bo przecież po równo się zrzucali na Maczka i w niedzielę wieczorem, jak te Janusze już poaplikowały na co się da, wyszedł nagle z domu. Po godzinie wraca i dzwoni do mnie, że muszę mu pomóc z czymś przed domem. Wychodzę na zewnątrz, a tam ojciec oparty o ścianę i kitra pod pachą Maca xD. Pytam, skąd on go wziął, a on mówi, że Januszowi zajebał z domu, bo oni go oszukali, i żebym brał sprzęt i skitrał w piwnicy xD. Na nic się zdało tłumaczenie, że zaraz nam na chatę bagiety wjadą. Na to ojciec wrzucił go do samochodu na tylne siedzenie.
Chce zadowolony wracać do mieszkania, a tu nagle przyjeżdżają dwa samochody z Januszami współwłaścicielami, którzy się domyślili, gdzie ich własność może się znajdować xD. Zaczęła się nieziemska inba, bo Janusze drą mordy, dlaczego Maczka ukradł i że ma oddawać, a ojciec się drze, że oni go oszukali i on się składał, a o 10:24 leżał z gorączką 40 stopni i aplikować nie mógł. Ja starałem się załagodzić sytuację, żeby ojciec od nich nie dostał wpierdolu, bo było blisko.
Po kilkunastu minutach sytuacja wyglądała tak:
– Mój ojciec leży na ziemi, kurczowo trzyma Maka i krzyczy, że nie odda.
– Janusze krzyczą, że ma oddawać.
– Jeden Janusz ma rozjebany nos, bo próbował ojcu zabrać sprzęt i dostał z łokcia.
– Dwóch policjantów ciągnie ojca za nogi i mówi, że jedzie z nimi na komisariat, bo pobił
człowieka.
– We wszystkich oknach dookoła stoją sąsiedzi.
– Moja stara płacze i błaga ojca, żeby zostawił tego Maka, bo i tak rozjebany już i nigdzie nie
zaaplikuje, a policjantów, żeby go nie aresztowali.
– Ja: smutnazaba.psd.
W końcu policjanci oderwali starego od sprzętu. Janusze wzięli co ich, rzucając wcześniej staremu hajs i mówiąc, że nie ma już do niego żadnego prawa i lepiej dla niego, żeby się nigdy na żadnym bootcampie nie spotkali. Matka ubłagała policjantów, żeby nie aresztowali ojca. Janusz, co dostał w mordę łokciem, powiedział, że on się nie będzie pierdolił z łażeniem po
komisariatach i ma to w dupie, tylko ojca nie chce więcej widzieć.
Stary do tej pory robi z Januszami gównoburzę na grupach, bo założyli tam specjalny temat, gdzie przestrzegali przed robieniem jakichkolwiek interesów z moim ojcem. Obserwowałem ten temat i widziałem, jak mój ojciec nieudolnie porobił trollkonta:
Szczepan1024
Liczba postów: 1
Ten temat założyli jacyś idioci! Znam użytkownika stary_anona od dawna i to bardzo porządny człowiek, zawsze po daily aplikuje! Chcą go oczernić bo zazdroszczą zaproszeń od HR-ów! Potem jeszcze używał tych trollkont do prześladowania niedawnych kolegów. Jak któryś z nich puszczał jakiegoś posta, to ojciec się tam wpierdalał na trollkoncie i na przykład pisał, że za 25k to żaden szanujący się koder pracował nie będzie i żeby w ogóle skleił wary bo do googla to nie przyjmują takich lamusów, a o relokacji to może tylko pomarzyć jak php-owiec o podwyżcexD.
Z tych samych trollkont udzielał się w swoich tematach i jak na przykład wrzucał zdjęcia siebie przy zegarku nastawionym na 10:24, to sam sobie pisał NOOOO GRATULUJĘ OFERTY! WIDAĆ, ŻE DOŚWIADCZONY POGROMCA HR-ÓW! a potem się z tego cieszył i kazał oglądać mi i starej, jak go chwalą na forum.

Studia na Polibudzie według materiałow promocyjnych PWR

Przychodzisz na wykład. Na korytarzu wszyscy albo dyskutują o kursach z tego semestru, albo się uczą. W drodze do drzwi sali zaczepia cię Alicja – lesbijka z fioletowymi włosami na zapałkę, zafascynowana grą na gitarze basowej (ma własny zespół) i będąca mistrzynią powiatu w kajakarstwie. Pyta, jakie masz zdanie na temat problemu “P vs. NP”. Jeszcze przed rozpoczęciem wykładu formujecie wokół tego tematu nowe koło naukowe, bo podsłuchała was niepełnosprawna ruchowo dziewczyna będąca geniuszką matematyczną, a także Ahmed – emigrant z Iraku i samouk, który w wieku sześciu lat zbudował własne radio z gówna i patyków. W ławce siadacie obok typa, który jeszcze w liceum zaprojektował samochód napędzany dwutlenkiem węgla pozyskiwanym z powietrza – on również jest chętny do współpracy, ale jeszcze nie wie, czy uczestnictwo w siedmiu kołach naukowych i gra na skrzypcach w orkiestrze będzie mu się spinać z waszymi spotkaniami. “Najwyżej będę jadł obiad u was w czasie koła”, rzuca żartobliwie, choć wiadomo, że typ nie żartuje. “Albo można nie jeść obiadu”, dodaje z powagą fioletowowłosa dziewczyna. Podsłuchuje to siedzący za wami sztangista, kulomiot i łyżwiarz figurowy, a hobbystycznie dietetyk i mistrz Polski w szachach. Rozpisuje na szybko plan jedzeniowy, który pozwoli waszemu nowemu ziomkowi na optymalizację posiłków w ciągu dnia. Tymczasem prowadzący odchrząkuje i rozpoczyna półtoragodzinny wykład o samych ciekawych rzeczach, poparty praktycznymi przykładami. Słuchają go aktywnie wszyscy… wszyscy poza debilami w tylnych rzędach, rzecz jasna. Ci nie chodzą na żadne zajęcia pozauczelniane; jedynie siedzą w akademiku, piją piwo i liczą, że zdadzą wszystko na gotowcach i testownikach. Ha, dobre sobie! Sesja ich zweryfikuje – i na uczelni zostaną już wyłącznie osoby zainteresowane faktycznym studiowaniem. Zresztą, kto by się przejmował tymi dwoma kolesiami na dwustuosobowym kierunku pełnym pasjonatów… Po zajęciach idziecie całą ekipą na bulwar. W blasku księżyca pijecie po jednym piwku w butelce i przy okazji spontanicznie zawiązujecie miłości oraz przyjaźnie na całe życie. Patrzycie w gwiazdy, z których połowa akurat spada, pozwalając całemu światu na pomyślenie życzeń, a reszta układa się w napis: #NAJLEPIEJPWR. Przechodzi cię dreszcz ekscytacji – nie dość, że masz właśnie najlepszy czas swojego życia, to jeszcze jutro ćwiki z Analizy na siódmą trzydzieści. Życie jest piękne.

Pasta o zdrajcach

Mamy rok 2021. Rządowi brakuje pieniędzy i postanawia, że każdy pracujący w IT będzie obciążony nowym, wysokim podatkiem – cyfrowo-pandemicznym. Prawdopodobnie zarżnie to całą branżę. Firmy się wyniosą, programiści pewnie razem z nimi. Jedna z posłanek kwituje to krótkim – niech jado. Protestują eksperci, specjaliści, opozycja. Zaczynają się petycje, apele o debatę z przedstawicielami biznesu. A w Wiadomościach i na TVP Info pojawiają się paski:
Kilkanaście tysięcy za klikanie w komputer!
Umowa B2B – podatkowe cwaniactwo?
Szokująco wysokie pensje programistów.
75% programistów pracuje dla obcego kapitału.
Programisci budują dobrobyt innych krajów.
Informatycy zarabiają majątek nic nie produkując.
Programista – zawód dobrze płatny, ale czy przydatny społecznie?
Hakerzy – programiści bez zasad.
Kijowski – informatyk i dłużnik alimentacyjny!

Gazeta Polska organizuje marsz poparcia dla rządowej „reformy”. Przyjeżdża kilkadziesiąt autobusow do stolicy. Reporter TVP przeprowadza na żywo wywiady z uczestnikami: Tęgi wąsacz koło 50tki – Panie! Ja całe życie żem harował i na rencie mam teraz 1700 a taki gówniorz poklika parę razy w kąkuter i ma 15 tysięcy. K#rwica człowieka bierze! Stary dziadek, nawrócony, były ubek – Panie, to są wszystko zdrajcy, oni dla Niemców pracują, dla Amerykanów. Dla lewactwa! Starsza kobieta z różańcem w ręku – Ja jakbym zarabiała 15 tysięcy to bym się dzieliła z innymi. A te programisty nie chcą się dzielić! Emerytowana nauczycielka z Podkarpacia – Proszę pana, ci programisci to te wszystkie gry robią, po których nasze dzieci są agresywne. Trzeba z tym w końcu zrobić porządek. W Studio Polska gorąca atmosfera. Jedyny na sali ekspert, stłamszonym, cichym głosem mówi:- Tylko kilka procent programistów pracuje przy tworzeniu gier. Nie możemy generalizować. Wasacz z gazety polskiej drze ryja – Piętnaście tysięcy człowieku! A ludzie za dwa tysiące muszą jeszcze niepełnosprawne dziecko wychowywać! Prowadząca natychmiast podchodzi z mikrofonem do kobiety w średnim wieku. Tak, to prawda – mówi łamiącym się głosem – nasza córeczka ciężko choruje, ledwo wiążemy koniec z końcem. Wąsaty znów się odpala: To nad takimi trzeba się litować! A nie nad jakimiś bogaczami, komputerowcami j#banymi! Prowadząca stanowczo oponuje: Proszę państwa, proszę o spokój! To jest telewizja publiczna!
Magazyn śledczy Anity Gargas jest na tropie wyborczego fałszerstwa w wyborach samorządowych w 2014 roku. Dokonać go miała tajemnicza informatyczna sitwa. Podobno na komputerach jej członków odkryto podejrzane oprogramowanie rosyjskiej produkcji – 7zip. W tle przebitki z katastrofy smoleńskiej. Media rządowe wynajdują jakiś przypadek pobicia chłopca przez rówieśników. Okazuje się, że jeden z nich grał kiedyś w Red Redemption 2. Zbigniew Ziobro organizuje konferencję prasową. Z surową miną oraz płytą w ręku składa suwerenowi obietnice: Już nigdy żadne dziecko nie ucierpi z powodu gier komputerowych. Kasta programistów zostanie rozbita! Wieczorem w studiu wywiad z Jarosławem Gowinem. Ogólnie to nie popiera tej ustawy, ale zagłosuje za. Ustawa w nocy ekspresem przechodzi przez Sejm. W Senacie opozycja rano zaspała i też przeszło. Duda już wcześniej podpisał in blanco. Masz już tego dosyć. Wyłączasz telewizor. Jedziesz odpocząć na wieś, odwiedzić babcię. Ta od progu dziwnie Ci się przygląda. W końcu wypala: Wnusiu, ja to nie wiedziałam, że Ty zdrajca jesteś. Kurtyna.

Pasta o rekrutacji

Wczoraj wybrałem się do agencji rekrutacyjnej poszukać programisty do mojego Januszeksu. Wchodzę do biura, rozglądam się i podchodzi do mnie jedna z rekruterek i pyta się w czym może pomóc. Mówię jej, że szukam nowego programisty. W tym momencie zobaczyłem jeden z najładniejszych uśmiechów kobiecych w moim życiu.

Pyta się jaką kwotę chciałbym przeznaczyć. Mówię, że maksymalnie 3000 zł brutto, ale nie obraziłbym się jakby było mniej. W pół sekund wyraz jej twarzy zmienił się jakby zobaczyła karalucha xD. Odpowiada mi, że NAJTAŃSI programiści jakich mają są od 6000 zł. Mówię w takim razie, żeby pokazała mi stażystów do 3000 zł. A ta na to, że za 3000 zł nie kupię porządnego programisty, nawet stażysty i nie będę z takiego zadowolony, bo taki nic nie umie xD i proponuje mi obejrzeć tych za 6000 zł.

Mówię jej, że nie szkodzi i pokazała stażystów, w odpowiedzi usłyszałem, że mają jednego, dobrze rokującego, juniora, który nie wierzy w siebie i pójdzie pracować za 4000 zł ¯(ツ)/¯

Zdenerwowałem się, wróciłem do domu, znalazłem na olx jakiegoś bootcampowca bez studiów, zapłaciłem 1700 zł i jestem zadowolony.

Pasta o Kamazie

– Słuchaj, jesteś developerem. Powiedz, dlaczego tak często nieprawidłowo szacujecie czas na stworzenie softu?
– Wyobraź sobie, że musisz rozładować ciężarówkę. Ile czasu to zajmie?
– Parę godzin.
– To Kamaz.
– 8 godzin.
– Kamaz załadowany piaskiem.
– 12 godzin
– Nie masz łopaty i narzędzi, tylko ręce.
– 2 dni.
– Na dworze –40.
– 4 dni.
– Kamaz stoi pod wodą.
– To bez sensu, ciągle zmieniasz warunki! Po co mi w ogóle to opowiadasz. Wy developerzy ciągle opowiadacie jakieś bzdury zamiast po prostu oszacować czas swojej pracy.

Pasta o spacjach

Pewnego pięknego dnia, poszedłem na  rozmowę kwalifikacyjną jako wannabe progmista15k na rozmowie okazało się, że praca owszem, ale nie jako programista 15k a jako junior into programowanie za 2.5 i to w dodatku w Grudziądzu. No cóż nie jestem roszczeniowym mileniarsem więc przyjąłem ofertę. Pierwszy tydzień było spoko, aż do weekendu w którym mecz (nie pamiętam z kim) grała Olimpia Grudziądz. Wyskoczyła na mnie zgraja kibiców i spytała Olimpia czy GKM (miejscowy klub żużlowy) nie znałem jeszcze Grudziądza, więc nic nie mówiły mi biało zielone szaliki Olimpii. Powiedziałem więc, że ja jestem informatykiem i nie interesuje się sportem. Wtedy ich herszt powiedział “Krystian zadaj mu TO pytanie.” z tłumu wyłonił się jakiś szczupły koleś w okularach z blizną na brwi i rzekł.
“cztery spacje czy tabulatory?”. Wszyscy konsternacja ja czuję nuż na gardle ale nie mogłem zdradzić swych ideałów.
Zagryzłem wargi i powiedziałem pewnym głosem. Tabulatory.
Wtedy wybuchła euforia
tak dobry ziomek idziesz z nami” po czym na kilkaset gardeł usłyszałem “zawsze I wszędzie team spacje jebany będzie, zawsze I wszędzie team spacje jebany będzie” nie wiedziałem o co chodzi chwilę zamieszania wykorzystał Krystian zabrał mnie na bok i opowiedział swoją historię.
“wiesz dawno temu byłem na twoim miejscu i spytali mnie o to samo. Powiedziałem to co ty, że jestem informatykiem i słabo siedzę w sporcie. Oni mnie pytają czy informatycy mają z kimś sztamę albo kosę. Chciałem pośmieszkować I powiedziałem że są nas dwa rodzaje ci co używają 4 spacji – szaty i ci co używają tabów – dobre chłopaki. Jakoś tak wyszło, że chwilę później miałem sztamę z Olimpią I chodzimy teraz razem na ustawki”. Od tego momentu chodzę na mecze 1 Ligii z ziomkami z Olimpii, ogółem byłoby spoko gdyby nie polował na mnie GKM gdy tylko zbliżę się do części miasta z przewagą GKMu z oddali już słyszę “tabulatury liżą Olimpii wory”.

Pasta o prawdziwych programistach

Gdzie się podziali prawdziwi programiści? Gdzie flanelowe koszule? Gdzie przetłuszczone kudły? Gdzie niedopałki petów pływające w 6 kubkach niedopitej kawy? Gdzie są ci geniusze, którzy kod kompilowali w pamięci? Gdzie chroniczna nadwaga biorąca się ze spędzania 16h na dobę przed kompem szlifując rzemiosło, wpierdalając pizzę na zmianę z workami śliwki nałęczowskiej przepijając to litrami coli? Wreszcie gdzie wbudowana pogarda dla płci odmiennej, jako niezdolnej do nawiązania intymnej relacji z komputerem? Patrzę na współczesnych programistów i zastanawiam się, jaka przyszłość nas czeka? Wszędzie tylko wymuskani “koderzy” Javascript, którzy z programowaniem mają tyle wspólnego ile ekonomiści z rynkiem. Całe to ich “programowanie” to jest kurwa sklejanie taśmą klejącą bibliotek. Więcej czasu zajmuje im szukanie pluginów na npmjs.com niż myślenie jak to wszystko z sensem poukładać. Nawet CSSów normalnie kurwa nie potrafią napisać jak pambuk przykazał. CSS-in-JS – co to kurwa jest ja się pytam?!? Za moich czasów jak ktoś coś takiego odjebał to od razu podjeżdżała po niego śmieciarka, bo oznaczało, że mózg już nie pracuje. A oni się jeszcze teraz tym chwalą. No i wychodzą z tych swoich crossfiut boxów z sojowym latte, jedzą falafele, a później odpalają builda, który kurwa trwa 17 lat pomimo postępów w wydajności działania komputerów, bo oni nie wiedzą nawet jak komputer jest zbudowany. I wybuchnie im czasami taka sprawa jak z “lpadem” i patrzą się w ekran jak szpak w pizdę, bo nie wiedzą co ich trafiło (swoją drogą to nieźle wymyślony “ekosystem”, żeby z funkcji, która w normalnych językach programowania jest dostępna od ręki, trzeba było robić “bibliotekę”). A jeszcze co do tych “bibliotek” – budzisz się rano, patrzysz w trending na githubie, a tu jeb 50 nowych, a jedyne czym się różnią od poprzednich to nazwa i to, że chujowiej działają, bo do starych błędów dodają nowe (głównie związane z brakiem wiedzy, doświadczenia i umiejętności). Zapytaj ich o typowanie, zgłaszanie błędów przez kompilator, a nie przez klienta, to ci odpowiedzą, że “przecież mamy TypeScript!!”. Kurwa, to tak jakby Kapitan Hak powiedział, że ma dwie pełnoprawne ręce. No i oczywiście musi być komputer z “jabuszkiem”. Przyznać się przy takich, że dwudziesty rok kodujesz na Windowsie, to jak powiedzieć, że masz HIVa w latach 80-tych. Jak się dowiem, że jakiś debil na javascriptcie robi oprogramowanie dajmy na to do autonomicznych samochodów to dzwonię do Muska, żeby mnie pierwszego w kosmos wypierdolił, bo patrzeć na to wszystko już się nie będzie dało.

Tylko Bóg może mnie blameować. 🛒 Kup teraz bluzę z kapturem.

Pasta o C

Możecie zaproponować polaczkowi pracę w młodym i dynamicznym zespole albo w JavaScriptcie. Polaczek odmówi i powie, że jakieś scriptowe i wolałby Javę. Dacie polakowi owocowe wtorki to powie, że jakieś lewackie i czy nie dałoby się mięsnych. Zaoferujecie mu rodzinną atmosferę i wspólne wyjścia po pracy, to stwierdzi że woli sobie ponerdzić w piwnicy. Dlatego mnie nie dziwi, że 3/4 z was, biedaki szkaluje Comarch. Nie dziwi mnie to, ponieważ wiem że jesteście tylko biednymi incelami i całe życie siedzicie na wykopie. Nie znacie życia, wasze CV są przepełnione śmieciowymi umowami na B2B. Nigdy nie mieliście okazji poznać pracy u lidera w branży. Na widok oferty bez widełek byście pewnie skakali i darli mordę jak te małpy w zoo. Kompozycja student-stazysta, albo stażysta-student to jedna z najlepszych rzeczy jakich można doświadczyć w pracy. Prawdziwa eksplozja dla wyrafinowanych specjalistów.W cywilizowanym i rozwiniętym Krakowie, kiedy córka przyprowadza i przedstawia swojego wybranka rodzicom, ci wykonują test. Podają mu umowę do Comarchu. Kiedy chłopak oferty nie przyjmie, albo powie że mu praca nie odpowiada, to wiadomo że pochodzi z patologicznej rodziny. Test działa z dokładnością 100% i nawet WHO i ONZ przyznali, że u rodzin w których dominuje alkoholizm, narkomaństwo i kazirodztwo zawsze pojawia się niechęć do pracy dla profesora.

Pasta o Profesorze

>bądź mną
>prezes firmy na C, której nazwy nie można wymawiać
>szef wszystkich szefów normalnie
>jedziesz sobie swoją limuzyną przez miasto
>mówisz szoferowi, żeby przejechał w okolicach pobliskiej politechniki
>po chwili widzisz to
>grupka studentów wracająca z zajęć
>jeden się odwraca i zauważa limuzynę
>z przerażeniem w oczach mówi coś innym kolegom i zaczynają uciekać
>z uśmiechem na ustach mówisz szoferowi żeby przyspieszył
>wiesz, że nie mają szans z silnikiem V8
>otwierasz drzwi limuzyny długie jak skrzydło Boeinga 747
>zgarniasz przyszłych stażystów niczym szufelka i zamykasz drzwi
>roztrzęsieni studenci patrzą na ciebie z przerażeniem
>wciskasz guzik znajdujący się w okolicach twojego podłokietnika
>otwiera się luksusowy marmurowy barek wyściełany jedwabiem
>w środku znajduję się butelka Château Margaux rocznik 1787
>nalewasz sobie lampkę
>”Wiecie, że lampkę nawet najdroższego wina da się zastąpić skończoną liczbą Harnasi?”
>studenci nadal siedzą przerażeni w ciszy
>dojeżdżacie na miejsce
>ukazuje się budynek tak wielki i majestatyczny, że aż chmury schodzą na bok, bo się boją
>na samym szczycie widnieje wielki napis na C, świecący wszystkimi >kolorami tęczy, rozświetlający krajobraz miasta jak wieczorne Las Vegas
wchodzicie do środka
>w firmie panuje podział ze względu na stopień służbowy, żeby zapewnić jak najlepszą komunikację, między ludźmi równego szczebla
>mijacie 3 osobowy pokój seniorów
>następnie 5 osobowy pokój midów
>na samym końcu korytarza znajdują się drzwi z napisem “Stażyści”
>po otwarciu waszym oczom ukazuje się hala o powierzchni 4 hektarów wypełniona pełnym energii kwiatem polskiej młodzieży
>przy wejściu znajduje się kosz z ochraniaczami na buty i kaskami BHP
>świeżo złapani stażyści od razu zajmują pierwsze wolne biurka i zaczynają przepisywać zapytania SQL na kartki
>dostajesz info, że jeden z klientów, dla którego realizujesz projekt, chce 3 dodatkowych midów
>czas awansować tych szczęściarzy
>uświadamiasz sobie jednak, że wybranie szczęśliwej trójcy spośród 150 tysięcy stażystów będzie cholernie czasochłonne
>stajesz na ambonie znajdującej się 2 piętra nad open spacem stażystów
ogłaszasz igrzyska śmierci
>“Zapewne wielu z was zginie, ale jest to poświęcenie na które jestem gotów!”
>3 zwycięzców dostąpiła zaszczytu zmiany open space’a
>37000 nie żyje
>straty wycenione na 21,37zł
>potrzeba nowych stażystów
>chuj kurwa sponsorowany post na fb

Pasta o zarobkach

Witam, zażenowany problemem grupy jaki i obecnych tu Bogów programistów, chciałbym poruszyć istotny temat. Problemem są zarobi, zarobki dla programistów powinny być dużo mniejsze, bo programistą może zostać każdy dzban. Ciężej jest zostać lekarzem, czy prawnikiem a mimo to nie są to tak opłacalne zawody, programować można bez studiów i to jest bardzo nie fair, że niektóre grupy społeczne muszą naprawdę ciężko pracować, by potem zarabiać grosze. Zarobki programistów powinny pójść w dół, ewentualnie zwiększyć dla nich podatek, przez te pensje niektórym się wydaję, że są nie wiadomo kim, jakby zarabiali tacy jak normalny człowiek 2k netto to nie było by segregacji ludzi na panów i śmieci. Darowizny dla samotnych matek to nie głupi pomysł ograniczania EGO niektórych dzbanów programistów. Zagraniczne korporacje nam nie pomagają, tylko rujnują polską gospodarkę. Musimy wspierać nasz kraj, bo sami sobie zgotowaliśmy ten los, dlaczego służba zdrowia jest w tragicznym stanie? Bo jest niedoplacana, zwiększając podatki dla programistów, możemy polepszyć sytuację każdego z nas, zapewnić dostęp do lepszej opieki zdrowotnej, a nasze ulice były by bezpieczniejsze. Jako programistom wydaje się, że robocie Bóg wie co, a tak naprawdę to nie jest odpowiedzialna praca, wysoce zawyżona zarobkowo, po co nam wasze automatyzację, gdy nie możemy powstrzymać koronawirusa, raka, przez problemy niedopłaconej służby zdrowia? Jako programiści jesteście egoistami nie myśląc o tym co zapewnia wam państwo. To powinno być ważne dla nas wszystkich, dla społeczeństwa, teraz lekarze dzielnie walczą z zaraza, kiedy programista spokojnie w domu siedzi i klepie kod dla korporacji, tylko co robią dla nas korporacje, a co robi dla nas państwo? Korporacje pompują kasę byśmy ja wydawali, państwo zapewnia nam opiekę i warunki do życia, 500+, zwolnienie z podatku do 26 roku życia, 13 emerytury. Przez wasz egoizm państwo jest w rozsypce oraz przez ogólną globalizację spowodowaną przez zachodnie korporacje. Dzięki państwu skutecznie zwalczany koronawirusa. Niestety przestajemy współgrać jako państwo, a poddajemy się globalizacji. Super, że wasze uberkorpo i prezesi mają więcej pieniążków i wy macie te pieniążki dzięki nim. Ale co się stanie gdy zabraknie służby zdrowia, policji, wojska? Chcecie być bezwładnymi marionetkami korporacji czy dumnym narodem z wartościami? Pozdrawiam serdecznie.

Pasta o wizycie w Empiku

Wizyta w księgarni Empik.
Pani: w czym możemy pomóc?
Ja: szukam książek na temat programowania funkcyjnego.
P: proszę poczekać (lekka konsternacja)
Pani poszła do swojego komputera
P: Przykro mi książki o takim programie u nas nie ma.
Ja: Chodziło mi o grupę języków w ramach paradygmatu programowania funkcyjnego.
P: Proszę poczekać.
Pani woła za chwilę, żebym podszedł do komputerka. Strona MIMUW Ważniak odpalona #pdk
Grupa 3 Pań konsultantek się zebrała i kminią o co temu dziwnemu klientowi chodzi
P: jak to się piszę?
wiec mówię jak i dodaje info uzupełniające, wie Pani to grupa języków na bazie rachunku lambda, trochę teorii kategorii: LISP, Haskell, ML, Scala. Tak jak by Pani programowała na uniwersytecie 30+ lat temu. Klasyka.
Pani: cóż bym mogła Panu zaproponować takiego… hmm. Proszę zobaczyć to i podaje mi “Java Script” (nie mylić z klasyką “Java”, którą na marginesie lubię, choć wg mnie bardziej obiektowa), czyli to nowoczesne dziadostwo i “odnowienie” starego hitu, które pachnie jak Cobol….
Facepalm.
P.S. w Matrasie nie lepiej, ze znajomością.

Białe IDE

Koniec Sprintu idzie a ja stare IDE już miałem tak niezaktualizowane, że można było max dwie biblioteki uruchomić. Więc po godzinach wyrzeczeń, dzięki którym wyczyściłem dysk, udałem się na stronę pobieraczek.pl, by pobrać sobie porządne IDE do projektu. Jednak to na stronie chomikuj znalazłem pic rel. Solidne kompilowanie, niska cena za pakiet na chomiku, modne tło – nie zastanawiałem się długo. Wróciłem z laptopem do pracy, pouruchamiałem trochę projektów, odpaliłem tryb debugowania i czułem dobrze. Jeszcze to IDE solidnie doaktualizowałem żeby nie przepuszczało błędów i się nie wykrzaczało.

Dzisiaj przyszedłem ze swoim nowym IDE na Sprint review. Czułem się dzięki niemu bardziej pewny siebie, jak siedziałem w salce to laptopa wyciągałem daleko żeby ludzie lepiej widzieli jaki mam elegancki kod. Po spotkaniu czekam na stołówce na swój obiad a tu ze swojego gabinetu wychodzi znany zwolennik zatrudniania studentów zamiast fachowców, profesor Janusz. Elegancko ubrany, ze swoich motywów miał tylko szalik Cracovi.
Patrzy się na mnie, na moje IDE i podchodzi i zagaduje, czy to IDE to jest te z JetBrains za 0 zł?
Ja mu zadowolony mówię, że tak panie Januszu, to samo dokładnie, i że miło, że pan profesor zauważył.
Janusz odpowiedział tylko:

Śmieć

Mi szczęka opadła i nie wiem o co chodzi. Janusz pyta, którego wyrazu nie rozumiem “śmieć” czy “śmieć”. No to ja mówię, że obydwa rozumiem tylko nie wiem dlaczego tak mówi. Janusz mówi, że dlatego, że tylko śmieć może programować w tak chujowym, biedackim IDE. Że on w dzikich krajach programował i tam SISCO i ISO takie biedackie IDE przysyłali dla biednych ludzi za darmo i nawet oni nie chcieli w nich kodzić tylko odinstalowywali. I że nawet było specjalne posiedzenie komisji Intela, że nie wolno głodnym programistom takich gównianych IDE dawać, więc tam przestali wysyłać tylko na chomikuj do Polski.

Koledzy na stołówce śmiechają pod nosami i się patrzą na moje IDE, ja już gula w gardle i staram się jakoś go schować za innymi zakładkami ale to nic nie daje.
Ale jednak pomyślałem, że nie dam sobą pomiatać nawet znanemu Profesorowi i krzyczę na Janusza, że on sam przecież na COBOLcie w notatniku zaczynał więc nie ma prawa się do mojego IDE przypierdalać.

Janusz w śmiech i mówi, że w notatniku to on programuje w eleganckich repozytoriach zagranicznych, a nie w Polsce gdzie co 5 if-ów można w syntax Error wejść albo jakąś niekończącą się pętle, i że w Polsce to on programuje w porządnym środowisku i pokazuje mi swoje IDE z jakimiś suwakami, ikonkami, Apple&Microsoft i że nawet taki guzik ma, że jak pracownik na home office siedzi to on ten guzik naciska i może go z dokładnością do bita i bajta kontrolować.

Ja nie daję za wygraną i krzyczę, że przecież on jest człowiekiem programującym gorliwie i że Pan Turing kod tworzył na kartce albo w jakichś prymitywnych programach, więc dlaczego on mnie obraża. Janusz na to, że z tymi kartkami Turinga to propaganda sztucznej inteligencji i że Turing IDE dobierał bardzo starannie, i jakby teraz zszedł na ziemię znowu i mnie z takim IDE zobaczył, to by mi w mordę przypierdolił.
Ja cały czerwony, nie wiem co powiedzieć, ludzie ryczą ze śmiechu, a Profesor Janusz mówi, żebym się zachował jak biały człowiek honoru i to IDE odinstalował i instalke wypierdolił. No to deinstaluje to IDE, cały już zaryczany, bo tak mi było go szkoda i odkładam instalke do kosza na pulpicie delikatnie, bo je chciałem przywrócić jak profesor pójdzie.

Stoję na stołówce z kodem otwartym w notatniku, oczy aż pieką od białego tła, obiad powoli nadjeżdża, chciałem szybko instalke przywrócić i schować, ale wtedy profesor na mnie naskoczył, żebym miał trochę godności i odniósł laptop do swojego biurka. Zaraz po obiedzie przybiegłem do swojego laptopa z powrotem IDE zainstalować. Grzebię w koszu, wszystko przywracam, ale instalki nie ma. Pytam się kolegów z open space, czy ktoś w moim laptopie nie grzebał, a oni mówią że tak, że znany Profesor Janusz tutaj był i że pendrivem tą instalke wziął, i powiedział, że jedzie wziąć udział w ryzykownym przetargu ZUS-owskim, i będzie miał IDE eleganckie i niezawodne.
A ja będę cały sprint napierdalał kod w starym notatniku…

KLASA I DZIEDZICZENIE NORMALNE KODZENIE

Jestem tolerancyjna, ale uważam, że LKHT+ (programiści Lisp, Kotlin, Haskell, TypeScript i innych nieobiektonormatywnych języków) nie powinni się z tym obnosić i epatować swoją funkcyjnością w miejscu pracy/uczelni. Jeśli ktoś chce uprawiać rekursję to niech robi to w swoim repo. Ja im do IDE nie chcę zaglądać. Czy widzieliście, żeby jakiś programista C++ obnosił się tym co robi ze swoimi wskaźnikami? Czy programiści Javy chwalą się swoimi wyjątkami? NIE!
Ideolodzy LKHT+ chcą ingerować w nasze uniwersytety i workshopy. “Edukatorzy funkcjonalni” chcą edukować naszych juniorów! W ramach propagandy LKHT+ chcą zakazać mutowania zmiennych i referencji do stanu globalnego! Musimy obronić się przed deprawacją złymi praktykami i niszczeniem imperatywnej tradycji. Precz z niejawnymi rzutowaniami! Precz z algebraicznymi typami!
Środowisko LKHT+ próbuje nam wmówić, że “monada” jest monoidem z kategorii endofunktorów, a wariancja jest normalną właściwością funkcji, taką samą jak kowariancja i kontrawariancja! Na zepsutym zachodzie teoria kategorii jest wykładana na uczelniach!
Z resztą założę się, że sporo takich programistów LKHT wcale nie programują w tych językach. Po prostu są grubo opłacani przez duże korporacje. Mam kolegę który programuje w Haskellu i on wygląda normalnie i nie chodzi ani nie popiera konferencji LKHT+.
KLASA I DZIEDZICZENIE – NORMALNE KODZENIE! ZAKAZ FUNKTOROWANIA!

Pasta o zbilansowanej diecie

Software Housey są najtańszą opcja w całym sektorze ICT i można się tu wyżywić przez cały miesiąc całkowicie bezpłatnie.
Właśnie kończę taki miesiąc (kolejny). Muszę powiedzieć, że ani razu nie byłem głodny. Ba! Momentami byłem nawet przejedzony, zapchany.

Nie zaliczam do jedzenia pica, co chyba oczywiste, bo jedzenie to jedzenia a picie to picie i na samą ŁYCHĘ trochę wydałem (czasami jeszcze wieczorem (ale już po taniości) dokupowałem red label w biedrze).

A więc przechodząc do jadłospisu.

Na śniadanie jemy darmowe płatki i mleko. Zależy jaka firma, czasami macie tylko zwykłe kukurydziane a czasem są i kakaowe, musli albo i Chochoszoki. Wtedy to już zupełnie inna liga i można je jeść tak samo na obiad i po cichu wynosić do domu na kolację, ale tylko raz w takiej firmie pracowałem.

W ogóle pijemy dużo mleka, bo jest go dużo i jest darmowe.

Na obiad nie zamawiamy nic, bierzemy owoce które lezą zawsze i tak od środy do środy np. banana, kroimy w plastry, dosypujemy płatków i znowu zalewamy mlekiem. Super obiad.

Jak nam zbrzydnie, to w porze obiadowej idziemy się przejść po pokojach, że niby tak sobie pogadać, ale zawsze będzie można wydębić kawałek pizzy.

Uważnie przeglądamy firmowego Slacka czy maila, zależnie gdzie mamy główny kanał komunikacji, żeby wiedzieć o urodzinach, ślubach i chrzcinach. Wiadomo, wtedy jest cheat meal day, bo cukierki, torty, ciasta itp. Także w te bonusowe dni wpierdalamy ile się da, żeby mieć zapas, bo nie wiadomo jak będzie dnia kolejnego.

Na koniec dnia przebiegamy się po wszystkich kuchniach, bo ktoś na pewno coś zamówił, ale albo zapomniał, albo nie miał czasu zjeść bo ASAPY i deadliny, to mamy jeszcze za darmoszkę kolację do domu.

W piątek, przed weekendem robimy ten samo rajd po kuchniach i sprawdzamy lodówki, w poniedziałek już nikt nie będzie pamiętał, że zostawił, a i tak lepiej jak ktoś zje niż ma się zmarnować.

Także jadłospis jest sprawdzony i bardzo sycący – nawet zostało mi jeszcze trochę mleka bo zabrałem sobie do pokoju, żeby tak cały czas nie chodzić.

W szczytowej fazie pandemii, brakowało mi jedynie świeżutkich owoców, cukierków i weselnych tortów bo wiadomo, ludzie na HO to nikt nie przynosił.

Ale bez problemu mogę taki miesiąc powtórzyć-mówię to jako osoba która lubi jeść, objadać się, czy nawet obżerać.

Pasta o jabłku

Opowiem tu o magii iPhone bo kiedyś sam byłem jednym z was.
Magi iPhone nie zrozumie zwykły użytkownik androida czy nawet starego telefonu.
iPhone to coś więcej niż telefon. To styl. To najwyższe osiągniecie. Najwyższy stan rzeczowego posiadania na ziemii.
Weźmy sobie takiego średniaka z Androidem. Ma to samo co iPhone za 5699 a kosztuje max 2000.
Tylko co z tego.
Co z tego jak już na starcie w tym porównaniu wypada strasznie słabo.
To tak jakby mówić że nowy passat z salonu w kombi jest lepszy od S klasy AMG w coupé bo można zmieścić tam 5 osób, bagaże i pojechać w trasę a Ska weźmie może trzy osoby.
To jest zupełnie inna liga. I ludzie którzy kupują iPhone to wiedzą. Są mądrzejsi. Bardziej światli. Wiedzą że nie kupują marketingowego bełkotu tylko ostry jak brzytwa, piękny i dopracowany smartfon.
Apple konsekwentnie od wielu lat wyznacza standardy z których najpierw wszyscy się śmieją a potem sami kupują.
Notch? Najpierw śmiech a potem każdy ma
Brak mini-jack? To samo
Brak ładowarki? Identycznie.
Przykłady można mnożyć.
Apple wkłada do swoich małych dzieł sztuki technologie kiedy już jest gotowa. Kiedy działa bez zarzutu. Bez najmniejszego problemu.
Ładowanie 120W? Bez sensu. Lepiej 25W ale działające.
Odświeżanie 240Hz? Lepiej adaptacyjne 60-120 które nie drenuje tak bardzo baterii.
O jakości aparatów nie mówię, bo tu Apple niszczy konkurencje od dziesiątek lat…
Chińscy producenci prześcigają się w specyfikacji bo tylko to potrafią. Ekrany 300Hz, ładowanie 240W, miliony aparatów i miliony pikseli.
A potem dostajesz szmelc który po roku zwalnia o 50%, bateria mu puchnie lub się nie włącza.
W ogóle o wyzszości iphone świadczy nawet to że każda znana osoba ma iphone!
Znana osoba z androidem? piłkarz? muzyk? Tylko wtedy gdy im zapłacą. Szybka fotka insta z oznaczeniem i cyk, zmiana na iPhone.
Apple nawet nie musi opłacać marketingu
Mówiąc o Apple należy wspomnieć o ios. Jest to najlepszy system mobilny. Bez konkurencji.
On działa.
Po prostu.
Działa.
Dla użytkowników androida może być to dziwne że coś po prostu DZIAŁA. Oni muszą mieć 16 giga ramu i 16 rdzeni procesora żeby ich system działał chociaż w połowie tak jak ios. Do tego i tak muszą ustawiać codziennie opcje bo im się resetują.
Każda firma chciała by być jak Apple i osiągać takie wyniki jak ona. Jakiś samsung czy xiaomi z milionami modeli nawet nie mogą sie zbliżyć.
Xiaomi 11a, 13s PRO, NOTE, SROTE itd. tak 40 innych modeli.
Apple prosto: iPhone 13, 13 mini i dwa dla profesjonalisty: 13 pro oraz 13 pro max.
Zresztą pokaz sie w towarzystwie ze swoim Androidem xD jak to w ogóle wyglada? Obrzydliwy design telefonu. NIKT nie wie co to za telefon. Smartfon za 500 wyglada jak taki za 5000 i w drugą stronę. Gdzie logika?
Pokazując, wyjmując iPhone pokazujesz styl a rozmówca od razu widzi: to iPhone.
Apple jest jak najnowsze porsche 911 Turbo S a użytkownicy androida to te dziadki które mówią że ich golf to więcej ziemniaków weźmie i w ogóle większy i lepszy jest. Praktyczniejszy od takiego 911.
I mają racje. Bo on praktyczniejszy jest i w jego (biednym) umyśle to będzie lepsze auto.
Z tym że każdy wie że porsche jest dużo lepsze od golfa.
Ale jak taki dziadek ma to wiedzieć? Skoro nawet nie miał takiego iPhone w ręce? Pozostaje mu tylko hejt na Apple.
Z czym do ludzi.
Sam kiedyś miałem samsunga galaxy S2 i byłem wrogiem apple.
Tylko android! Tylko otwarty system! Tylko super rozwiązania! Nie to co przepłacone apple!
I tak kupowałem kolejne i kolejne flagowce z androidem aż w pewnym momencie zrozumiałem, że to użytkownicy androida są po prostu DEB*LAMI (w tym ja) i są ruchani bez mydła przez producentów androidowego szmelcu.
Telefony, mimo że flagowe, pozostawały po czasie bez wsparcia (nowy iOS dostaje 7 letni iPhone 6s)
Po roku/dwóch zamulały i nadawały się na śmietnik
Traciły na wartości 80% gdzie iphone ledwo 30% max
Były gorzej wykonane, miały niby lepsze podzespoły ale system działał znacząco gorzej.
I wtedy kupiłemiphone 7 plus. Dałem dużo pieniędzy ale… mam go do dziś. Serio. Działa i jedyne co to baterie trzeba wymienić.
Wszystkie telefony z androidem po czasie przestały działać. Szmelc.
iPhone 7 plus nadal się trzyma. Wolniejszy i słabszy, ale jest.
Musicie zrozumieć że to producenci telefonów z androdem pchają tam jakieś potezne procesory i ładowania bo liczą że do końca gwarancji wytrzyma a potem? Potem to taki telefon jest szrotem, bo ta technologia nie jest dopracowana.
iphone możesz kupić raz na 5 lat.
Bo jest zajebiste
Bo jest najlepsze
Bo tak naprawdę nie ma konkurencji
Bo działa.
Tyle
i aż tyle
Android nawet tego nie ma.